
Byli tu tacy ogoleni na łyso i szukali tego szczęściarza – opowiada miejscowa kioskarka.
Wygrał 13 milionów w Lotto. Kilka dni po...
Autor: sxc.hu
Autor: sxc.hu
- Szalał ze szczęścia, a teraz musi się ukrywać. Strasznie dużo ludzi pyta o Ryśka - mówi Marian Grabowski, kolega milionera z Wydmin
Ryszard M. trafił "szóstkę” 18 września. Gra stale, to i w ten sobotni poranek po powrocie z grzybobrania obstawił za 6 zł dwa zakłady na "chybił trafił”.
Jego szczęście trwało krótko
Dopiero w poniedziałek z rana usłyszał, że ktoś w Wydminach trafił "szóstkę”. Kupon miał ukryty w chlewiku. Oszalał ze szczęścia, gdy zobaczył, że stał się posiadaczem 13,3 mln zł. Tego dnia już wszyscy w Wydminach wiedzieli, że to właśnie Ryszard M. spod numeru 66 przy głównej ulicy we wsi wygrał.
– Jeszcze wieczorem cała rodzina była w domu, a we wtorek rano jakby się wszyscy pod ziemię zapadli. Za dużo ludzi o nich już pytało, więc chyba uciekli – mówi pani Janina, sąsiadka milionera.
Szczęśliwy los uśmiechnął się do rencisty, który miał na utrzymaniu za 1000 zł żonę i troje dzieci.
– Dobrze, że na biednego trafiło. Dawniej on w tartaku pracował. To schorowany człowiek, a i syn niepełnosprawny jest dla niego nie lada ciężarem – opowiadają o znajomym koledzy z ławeczki przy rynku.
– To by było parę milionów butelek wiśnióweczki! Rysiek też z nami czasem popił, a teraz nam uciekł – twierdzą niepocieszeni Zbigniew Niewieczerzała i Adam Janczelewski.
Ludzka zazdrość zwyciężyła
Wydminy to 3-tysięczna wieś k. Giżycka. Nic tu się nie ukryje. – Niepotrzebnie się ujawnił. Takie pieniądze zawsze ściągają moc chętnych do podziału. Nie dziwię, że Rysiek uciekł – twierdzi Ryszard Borkowski. – Ja bym nic nikomu nie mówił, tylko żył spokojnie z lokaty bankowej.
Ludzie z malowniczej wsi nad Jeziorem Wydmińskim mają jeszcze inną teorię na temat zniknięcia rodziny W. – Zjechali jacyś dziwni ludzie. Takich dwóch ogolonych na łyso podawało się za dziennikarzy. Jeździli czarnym bmw. I potem nagle cała rodzina zniknęła – opowiadają wydminianie.
– To mój szwagier. Oni zwyczajnie wyjechali, żeby nie kusić losu – odpowiada na legendy kuzynka rodziny W.
Wydminy były za czasów pruskich miastem. Teraz jest to siedziba wiejskiej gminy, z budżetem 20 mln zł i 500 bezrobotnymi.
– Turyści nas omijają, a dawniej tłumy ich były – zamyśla się Grzegorz Stefaniak z domu nad jeziorem.
13 milionów złotych wygranych w Lotto sprowadziło na niego problemy
Kazimierz Radzajewski, www.wspolczesna.pl
http://www.mmwroclaw.pl/333157/2010/9/27/wygral--milionow-w-lotto-kilka-dni-potem-zniknal-z-cala-rodzina?category=spozaMiasta
Ryszard M. trafił "szóstkę” 18 września. Gra stale, to i w ten sobotni poranek po powrocie z grzybobrania obstawił za 6 zł dwa zakłady na "chybił trafił”.
Jego szczęście trwało krótko
Dopiero w poniedziałek z rana usłyszał, że ktoś w Wydminach trafił "szóstkę”. Kupon miał ukryty w chlewiku. Oszalał ze szczęścia, gdy zobaczył, że stał się posiadaczem 13,3 mln zł. Tego dnia już wszyscy w Wydminach wiedzieli, że to właśnie Ryszard M. spod numeru 66 przy głównej ulicy we wsi wygrał.
– Jeszcze wieczorem cała rodzina była w domu, a we wtorek rano jakby się wszyscy pod ziemię zapadli. Za dużo ludzi o nich już pytało, więc chyba uciekli – mówi pani Janina, sąsiadka milionera.
Szczęśliwy los uśmiechnął się do rencisty, który miał na utrzymaniu za 1000 zł żonę i troje dzieci.
– Dobrze, że na biednego trafiło. Dawniej on w tartaku pracował. To schorowany człowiek, a i syn niepełnosprawny jest dla niego nie lada ciężarem – opowiadają o znajomym koledzy z ławeczki przy rynku.
– To by było parę milionów butelek wiśnióweczki! Rysiek też z nami czasem popił, a teraz nam uciekł – twierdzą niepocieszeni Zbigniew Niewieczerzała i Adam Janczelewski.
Ludzka zazdrość zwyciężyła
Wydminy to 3-tysięczna wieś k. Giżycka. Nic tu się nie ukryje. – Niepotrzebnie się ujawnił. Takie pieniądze zawsze ściągają moc chętnych do podziału. Nie dziwię, że Rysiek uciekł – twierdzi Ryszard Borkowski. – Ja bym nic nikomu nie mówił, tylko żył spokojnie z lokaty bankowej.
Ludzie z malowniczej wsi nad Jeziorem Wydmińskim mają jeszcze inną teorię na temat zniknięcia rodziny W. – Zjechali jacyś dziwni ludzie. Takich dwóch ogolonych na łyso podawało się za dziennikarzy. Jeździli czarnym bmw. I potem nagle cała rodzina zniknęła – opowiadają wydminianie.
– To mój szwagier. Oni zwyczajnie wyjechali, żeby nie kusić losu – odpowiada na legendy kuzynka rodziny W.
Wydminy były za czasów pruskich miastem. Teraz jest to siedziba wiejskiej gminy, z budżetem 20 mln zł i 500 bezrobotnymi.
– Turyści nas omijają, a dawniej tłumy ich były – zamyśla się Grzegorz Stefaniak z domu nad jeziorem.
13 milionów złotych wygranych w Lotto sprowadziło na niego problemy
Kazimierz Radzajewski, www.wspolczesna.pl
http://www.mmwroclaw.pl/333157/2010/9/27/wygral--milionow-w-lotto-kilka-dni-potem-zniknal-z-cala-rodzina?category=spozaMiasta